Fotografia Dzikiej Przyrody
Jak co roku byłam w Ratuszu na wystawie Fotografii Dzikiej Przyrody 2010 (jest czynna do 27.11). Byłam nawet dwa razy: na wernisażu i dzień później. Za pierwszym razem było tyle ludzi (darmowy wstęp?), że po chwili wyszłam. Co można zobaczyć, gdy przed każdym zdjęciem kłębi się kilkanaście osób?
Następnego dnia o strategicznej porze obiadowej, czyli o godz. 14 prawie nie było ludzi i mogłam spokojnie podziwiać zdjęcia. Prawie wszystkie mnie zachwyciły, ale szczególnie takie niby zwyczajne, jak grzyby czy drobne kwiaty. Bardzo podobały mi się zdjęcia abstrakcyjne. Natomiast rozczarowała mnie fotografia, która zajęła 1. miejsce w jednej z kategorii. Było to zdjęcie lwa, takie typowe ujęcie „en face”. Na czym polegała jego niezwykłość?
Po raz kolejny wśród najlepszych znalazły się osoby z Polski. Miło było patrzeć na licealistę z Wrocławia, którego zdjęcie było na wystawie. Na wernisażu ogłoszono, że również zdobył kilka wyróżnień w tym roku. To wspaniale, że tacy młodzi ludzie mają osiągnięcia na taką skalę (z 31 tysięcy zdjęć przysłanych z 85 krajów świata nagrodzono ok. 100).