Mój kolejny Photoday
W zeszłą sobotę byłam po raz kolejny – po półrocznej przerwie – na Photoday’u. Ten typ miejskiego pleneru dla fotoamatorów wymyślili ponoć Anglicy, ale u nas szybko się przyjął, bo idea jest bardzo dobra. Polega to na tym, że w ciągu 4 godzin grupa ludzi wchodzi do obiektu nieodstępnego na co dzień i fotografuje to, co chce , a potem prezentuje swoje zdjęcia na stronie organizatorów i najlepsi wygrywają nagrody.
Mam już za sobą kilka takich plenerów: byłam m.in. w opuszczonej jednostce wojskowej, w dawnej wytwórni filmów fabularnych, na dworcu głównym (przed remontem) i na montażu „Pociągu do nieba”. A teraz robiliśmy zdjęcia w Muzeum Poczty i Telekomunikacji i w Muzeum Narodowym, oczywiście bez lamp błyskowych i statywów.
W Muzeum Poczty zachwyciły mnie kolekcje skrzynek pocztowych z danych lat oraz zabawki dla dzieci w formie telefonów komórkowych. Były jednak w gablotach, więc trudno się je fotografowało. Natomiast w Muzeum Narodowym sfotografowaliśmy wewnętrzny dziedziniec (zamknięty dla zwiedzających) oraz wiele rzeźb. Najbardziej podobały mi się rzeźby świętych z X- XIII wieku i współczesnych postaci. Mam ochotę zacząć małą kolekcję takich fotografii.
Mam nadzieję, że następny Photoday będzie równie ciekawy. Może uda się powtórzyć jakieś miejsce: bardzo żałuję, że nie byłam np. w Teatrze Lalek, ani w Hali Stulecia, ani w największej piekarni Mamut.