Hiszpańskie kino grozy
Niedawno obejrzałam na AleKino francuski film dokumentalny z 2006 roku pt. „Hiszpańskie kino grozy”. Tak naprawdę tytuł filmu brzmi „Viva la muerte” (Niech żyje śmierć). Chociaż interesuję się filmem hiszpańskim od wielu lat, tym razem bardzo dużo dowiedziałam się o gatunkach, które nie należą do moich ulubionych, czyli o horrorach i thrillerach, tzn. horrorów nie lubię, ale niektóre thrillery ogromnie mi się podobają.
Dzięki wywiadom z najważniejszymi reżyserami tj. Jaume Malaguero i Paco Plaza („Rec”), Alex de la Iglesia („Dzień bestii”), Juan Antonio Bayona („Sierociniec”), Guillermo del Toro (“Labirynt fauna” I “Kręgosłup diabła”) oraz Alejandor Amenábar (“Otwórz oczy” i “Inni”) można zrozumieć ich zainteresowanie tą tematyką : jest to próba odreagowanie strachu z dzieciństwa, rodzaj analizy duszy ludzkiej, a także zafascynowanie śmiercią.
Okazuje się, że hiszpańskie kino grozy należy do najlepszych na świecie; poza tym w Hiszpanii odbywają się dwa festiwale (San Sebastián i Sitges), gdzie miłośnicy horrorów przyjeżdżają nie tylko, by oglądać nowe filmy, lecz także by spotykać innych fanów takiego kina i bawić się w przebraniu szkieletów czy wampirów. Jest to możliwe, bo komedia i czarny humor są typowe dla kultury hiszpańskiej, a śmiejąc się ze strasznych rzeczy można je oswoić i cieszyć się życiem.