Graffiti to sztuka uliczna, nie bazgroły
Bardzo lubię graffiti, ale takie prawdziwe, a nie bazgroły, które szpecą ściany. Często są one tematem moich zdjęć. Mam w swoich zbiorach dwa zdjęcia graffiti, na swój sposób historyczne: jedno (obok) już nie istnieje; zamalowali je fani klubu piłkarskiego. Drugie jeszcze można oglądać na Wyspie Słodowej, ale jest uszkodzone: ktoś je pobazgrał. Myślę, że ci pseudo grafficiarze to zazdrosne osobniki, które same nie potrafią niczego stworzyć, więc niszczą cudze prace. Powinno się chronić prawdziwe graffiti, bo to przykłady prawdziwej sztuki; ma już ona swoją nazwę Street Art.
W ramach I American Film Festival, który odbył się w październiku we Wrocławiu obejrzałam film „Wyjście przez sklep z pamiątkami”, którego reżyserem jest najbardziej tajemniczy artysta graffiti świata Banksy; jego prace można znaleźć na ulicach Londynu, Nowego Orleanu i Izraela. Znany jest również z ulicznych happeningów. W filmie oprócz Banksy’ego występują także Shepard Fairey, Thierry Guetta i Rhys Ifans.
Polecam ten film: jest to połączenie ekscytującego thrillera i opowieści z czarnym humorem o tym, jak pracują twórcy graffiti i do czego zmierza sztuka współczesna.